niedziela, 29 listopada 2009

Ot tak!

Niektórzy lubią poezję



Niektórzy-

czyli nie wszyscy.

Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość.

Nie licząc szkół, gdzie się musi,

i samych poetów,

będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.

.

Lubią-

ale lubi się także rosół z makaronem,

lubi się komplementy i kolor niebieski,

lubi się stary szalik,

lubi się stawiać na swoim,

lubi sie głaskać psa.

.

Poezje-

tylko co to takiego poezja.

Niejedna chwiejna odpowiedź

na to pytanie już padła.

A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego

jak zbawiennej poręczy.



Wisława Szymborska





Tak dziś poetycko, bo jakoś melancholijnie rozciąga się ta niedziela. A ja zanurzona w domowej ciszy, odpoczywając po wesołym weekendzie, zaczytuję się Miłoszem. Ileż zawsze we mnie było niechęci do tej miłoszowskiej poezji. A to wszystko przez szkołę, "gdzie się musi", przez te lekcje polskiego, schematyczne i nudne do bólu, wyzute zupełnie z indywidualizmu, szablonowe i pozbawione ducha. To także ówczesny brak dojrzałości do zrozumienia słów i metafor i sensów ukrytych. Choć przecież teraz też nie pojmuję, też gubię ślady, ale już więcej tej poezji we mnie niż wcześniej. I pewnie za lat kilka na nowo się odczyta to, co teraz umknęło.

Takie sobie wieczne poszukiwania sensów ... .

środa, 25 listopada 2009

No Richie jest the best!

Wczoraj pochmurną polską jesień rozwiał poryw kalifornijskiej oceanicznej bryzy, a wszystko to w chwili gdy Richie Kotzen wkroczył na scenę warszawskiej Progresji i i dotknął strun swojej gitary. Promując swoją nową płytę Richie pierwszy raz zawitał w Polsce i sądząc po tym, jak niezwykle optymistycznie został przyjęty przez swoich fanów, na pewno zechce tu jeszcze wrócić.

I świetnie. Bo warto posłuchać i zobaczyć genialnego muzyka w akcji. Richie i jego gitara to zupełna jedność, a świetny wokal dopełnia tylko całości. Gdy popłynęły pierwsze dźwięki, wiedziałam już, że tego koncertu nie da się już zapomnieć. Bo Richie, jak powiedział mój kolega P., to "stage animal" i ze świecą kogoś takiego szukać na polskiej scence muzycznej. Perfekcyjny w każdym calu, a jednocześnie niezwykle ekspresyjny i spontaniczny- mieszanka wybuchowa talentu i seksu. Więcej dodawać nie trzeba. Bo w Richiem można się zakochać ... uwierzcie. Wrażliwy z niego chłopak, o czym świadczą teksty i muzyka, a jednocześnie diable spojrzenie .... Sam przecież śpiewa : "I'm doing what the devil says to do" :). Czegóż chcieć więcej- po prostu kwintesencja rockendrollowca.

A po koncercie i czterech bisach Richie (lekko zmęczony :) wyszedł by podpisywać płyty.
I udało się zagadać i zrobić zdjęcie. No pięknie było ... .


poniedziałek, 23 listopada 2009

Kayah :(

Ach cierpię, bo wszyscy byli, a ja nie; bo wszyscy słyszeli, a ja nie! Ominął mnie koncert Kayah, bo żem się w tym czasie służbowo zabawiała w Krakowie. Ale przynajmniej przyjemnie było, bo wyjazd służbowo- towarzyski udał się przednio. Może kilka słów o tym napiszę w czasie późniejszym, bo jakoś weny na wieczór dzisiejszy brak.

Bo w zasadzie oprócz tego, że wyrażam ogromny ból z powodu niebytności na wyżej wymienionej artystycznej gratce, to chciałam o czymś zupełnie innym. Tak mi wpadło do głowy, by napisać o intrygującej mnie od dawna sprawie, być może błahej i śmiesznej jak się z początku wyda, ale w gruncie rzeczy dość ważnej biorąc pod uwagę dzisiejszy nasz żywot w świecie całkowicie globalnym i medialnym. Ten wstęp więc rozpocznie moje rozważania o opisach, jakie moi znajomi, i nie tylko, umieszczają na swoich profilach gadu-gadu. Bo chyba zgodzicie się ze mną, że teraz niemalże każdy posiada GG, i używając go w mniejszym, bądź większym stopniu wpisuje się w ten globalny wir informacyjny.

Obsługa komunikatora jest prosta jak budowa cepa. Zakładasz konto, logujesz się i piszesz - jak masz do kogo oczywiście. Choć jeśli nie, to w zasadzie wcale Cię to nie ogranicza, bo w katalogu publicznym są tysiące osób i tylko od Ciebie zależy na ile umiejętnie zagaisz rozmowę, by ktoś się zainteresował tym, co masz mu do napisania. To troszkę podobne do blogowania, choć blogi są chyba bardziej dla ekstrawertyków pragnących poklasku dla swojej bardziej lub mniej ciekawej codzienności :). Na GG również możesz się otworzyć dla bliżej nieznanego Ci osobnika. Niektórzy szukają przyjaciół, partnera do niezobowiązującej pogawędki, anonimowego powiernika sercowych problemów, ale częściej kontaktują się w ten sposób ze znajomymi, w różnym celach - od towarzyskich poczynając, na erotycznych kończąc.

A ja mam taką manię, że ilekroć włączę GG, z którego dość często korzystam także służbowo, od razu czytam opisy, które wyświetlają się pod profilami znajomych. Tych kilka słów, czasem jakiś link do strony internetowej, czasem wyrywek myślowy, kawałek wiersza lub piosenki, albo po prostu rzucony w internetową przestrzeń skowyt bolącej rzeczywistości są niezwykle intrygującą kwestią socjologiczną, filozoficzną też nieraz. Śpieszę dodać, że brak takiego opisu nie świadczy bynajmniej o ubogiej czy przeciętnej duszy właściciela, a jedynie o mniejszej niż moja potrzebie ekstrawertyzmu, albo dnia tego całkowitej niechęci do wywnętrzania się po prostu. Taki opis przecież, chcąc nie chcąc, daje wgląd w nasze myśli i przeżycia, poglądy, radości czy smutki, zainteresowania. Czasem może powiedzieć więcej, niż sobie twórca opisu życzy. A czasem, wręcz przeciwnie, potrafi zmylić trop całkowicie. W każdym bądź razie, jakby nawet patrzeć na to z przymrużeniem oka, jest to zdecydowanie jakaś forma kreacji. Mniej lub bardziej wyszukana, ale zawsze. Co prowadzi mnie do dość optymistycznej konkluzji, że więcej wśród nas artystów niż nam się wydaje.

środa, 18 listopada 2009

Madame Tutli Putli

Czy lubicie animacje? Czy lubicie DOBRE animacje? Jeśli tak to zachęcam do obejrzenia świetnej Madame Tutli Putli. Ta 17-sto minutowa produkcja jest po prostu zachwycająca. Namawiam gorąco.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Leszek M.

Co może rozproszyć ponurek (ponury ranek)? Zakochanie albo dobra muzyka. Dziś z rana w aucie pożyczony od W. Leszek Możdżer wdarł się w szarość ulic i mokrość powietrza torpedą cudownych dźwięków.
Urzekająco, przepięknie, wzruszająco!

niedziela, 15 listopada 2009

Wyrywki myślowe niedzielne

Buzują, łaskoczą myśli niepokorne, myśli niestosowne.
Piszą się słowa, tworzą metafory-litery pozlepiane uczuciami.
Dać upust emocjom... .
Rozmarzenia.

piątek, 13 listopada 2009

Miroczarowanie :)

Zachwycam się poezją Mirona Białoszewskiego.
Cóż za cudny słów twórca.
.
Mironczarnia

męczy się człowiek Miron męczy
znów jest zeń słów niepotraf
niepewny cozrobień
yeń
.

A do mnie chyba wraca ... pomysłowatość.
Myśli układają się w słowa.
Nareszcie!

środa, 11 listopada 2009

Na jak długo?

Zupełna błogość- kubek kawy, nie słychać tykania zegara (bo wszystkie elektroniczne), a jedynie cichy szum laptopa i kląskanie klawiatury. Zatapiam się w tej chwili tylko mojej- smakuję jej detale, od dawna już nie próbowane. W końcu dopadła mnie, wypełnia mnie rozkosznie harmonia ciała i ducha. Nie wiem na jak długo, ale przecież teraz to nieważne. Zapomniałam już, że liczy się tylko to co tu i teraz. Jak błogo gdy myśli nie dryfują w przeszłość, gdy wyobraźnia nie podsuwa niemożliwego. A jednocześnie tęskno...
.
Za oknem ponuro. Podwórkowy mokry asfalt pozalepiany jest gęsto żółtymi liśćmi dębu.
Dąb?
Skąd dąb, skoro wokoło tylko kasztanowce?
Zagadkowy ten listopad.
Rozciąga się w czasie i przestrzeni, zalęga w myślach, zasnuwa słońce, rozlewa i powoduje mdłości jak kiepskie wino.
Byle do wiosny...

niedziela, 8 listopada 2009

Tarnina

Wróciłam do niedoczytanych "Zeszytów literackich" z Wiosny 2009, a tam piękna korespondencja Józefa Czapskiego ze Zbigniewem Herbertem i nawiązanie do jego wiersza "Tarnina".
.
Wbrew najgorszym przewidywaniom wrózbitów pogody
-szeroki klin polarnego powietrza wbity pod nasadę w powietrze-
wbrew instynktowi zycia świętej strategii przetrwania
-inne rośliny z namysłem zbieraja siłę do skoku
i na czarnych liniach frontu gromadzą paki przed atakiem-
zanim Prospero podniesie rękę
tarnina rozpoczyna solowy koncert
w zimnej pustej sali
.
ten przydrozny krzew łamie
zmowe ostroznych
i jest
jak piękni młodzi ochotnicy
którzy giną w pierwszym dniu wojny w nowiutkich mundurach
podeszwy butów ledwo zapisane piaskiem
jak gwiazdy poezji przedwcześnie zgasłe
jak wycieczka szkolna zabrana przez lawinę
jak ci co pośród ciemności widzą jasno
jak powstańcy którzy wbrew zegarom historii
wbrew najgorszym przewidywaniom
mimo wszystko zaczynają
.
o szaleństwo białych niewinnych kwiatów
zamieć oślepiająca
grzbiet fali
aubada z krótkim uporczywym ostinato
aureola bez głowy
.
tak tarnino
parę taktów
w pustej sali
a potem potargane nuty
lezą wśród kałuz i rudych chwastów
by nikt nie wspomniał
.
ktoś jednak musi mieć odwagę
ktos musi zacząć
.
tak tarnino
kilka czystych taktów
to bardzo duzo
to wszystko

środa, 4 listopada 2009

Koncert!!!

Cieszę się niesamowicie, bo wczoraj nabyłam bilety na koncert Richiego Kotzena w warszawskiej Progresji. Richie Kotzen jeszcze dwa tygodnie temu był dla mnie zupełnie nieznany. Dowiedzieliśmy się o jego istnieniu od mojego kolegi, który jest zafascynowany wirtuozerską grą Kotzena- genialnego gitarzysty. Co się okazało, Richie to również znakomity wokalista. Po przesłuchaniu kilku numerów nie mogłam mu się oprzeć i zdecydowaliśmy się wybrać na pierwszy w Polsce koncert Kotzena. Myślę, że będzie to fajne wydarzenie. Poniżej singiel z ostatniej płytki "Peace Sign". Jak dla mnie BOMBA pozytywnej energii i świetnego amerykańskiego rocka.


wtorek, 3 listopada 2009

Pisać? Nie pisać?

Pisać? Nie pisać? Jak pisać to o czym? Nie kleją mi się zdania. Zazdroszczę sobie inspiracji gdy zerknę na wcześniejsze miesiące i lata działalności na tym blogu. Pozapisywane kalendarze, mnóstwo myśli i pomysłów. Dlaczego więc teraz dopadła mnie taka jałowość intelektualna? Co niezapisane ginie w niepamięci- stąd zawsze stosy pamiętników i karteczek z tekstami piosenek i wersami, które nagle wpadły do głowy. Może to dlatego, że wiele mam teraz myśli zakazanych, niemoralnych może nawet? Może to ta jesień (choć przecież niemoc twórcza zaczęła się już wcześniej)? Może zmęczenie materiału ciągłą pracą, graniami, wyjazdami? Pragnę harmonii, chociaż wiem, że przy obecnym stanie ducha jest ona całkowicie niemożliwa. Nawet nie próbuję jej znaleźć. Przynajmniej w tym jednym jestem realistką. Do następnego ...

poniedziałek, 2 listopada 2009

Weekendowe swawole

Pierwszy od miesięcy wolny weekend:
- spędzone z synem więcej niż 2 godziny na zabawach, rozrabianiu, turlaniu się, śpiewaniu, skakaniu, czytaniu książeczek, przytulaniu,
- mieszkanie częściowo odgruzowane ze stosów niepoprasowanych ubrań,
- kupiona Wyborcza z "Wysokimi Obcasami" - co prawda jeszcze nie przeczytana, ale to już znak, że nadeszły "wolniejsze" czasy,