czwartek, 6 maja 2010

Suicidal rainbow

Poranek mokry, rzęsiście ulewny, spływający strugami po szybach auta. Stoję na czerwonym, przez przejście przechodzi młoda dziewczyna. Szarość otoczenia rozświetla parasolem we wszystkich kolorach tęczy. I tylko ten Kotzen wydziera się z płyty: "ain't no cure for suicide mind"...

sobota, 1 maja 2010

Z niezastąpionego New Yorker'a

Piaskownica

Wydaje nam się, że czas, gdy byliśmy młodsi i ganialiśmy po podwórku, był czasem zupełnej beztroski, zabawy, słodkiego lenistwa. Też tak sądziłam. Do chwili gdy zaczęłam z Domkiem bywać na dzielnicowym placu zabaw, który w godzinach popołudniowych roi się od dziewczynek i chłopców "beztrosko" marnotrawiących swój wolny, "poszkolny" czas. Otóż okazuje się, że plac zabaw to tak naprawdę pole walki, nieraz nawet dosłownej gdy w ruch idą patyki i sypany garściami piasek. W głównej mierze jest to jednak pole walki społecznej, próba odszukania swojego miejsca w małym społeczeństwie podwórkowym. 

Wystarczy jedna chwila, by zauważyć, która dziewczynka z gangu rządzi, a której nie lubią koleżanki. Niektóre z nich to najzwyklejsze "robotnice" noszące za królową jej manatki, inne sprzeciwiają się systemowi nagminnie negując władzę monarchini. Bywa też ruch oporu, chowający się gdzieś pod zjeżdżalnią. Są też bystre obserwatorki nie biorące udziału w tej całej aferze, przyglądające się z boku szare myszki z pluszowymi zabawkami w ramionach. Generalnie zasadą jest również to, że pozycja społeczna może być szybko zachwiana, gdy w grę wchodzą łapówki w postaci cukierków bądź innych łakoci. Prestiż podnosi także posiadanie np. komórki. Albo jeszcze lepiej ... chłopaka. Tylko że podwórkowe miłostki bywają niezwykle niestałe. Na przykład wczorajszy amant "zaliczył" trzy dziewczynki nim zszedł z drabinek. 

Dzieci w piaskownicy dzielą się za sobą najróżniejszymi informacjami, częściowo zasłyszanymi w domu, których treści nie rozumieją, albo wręcz przeciwnie, po swojemu ją interpretując. Dowiedziałam się wczoraj, że na świecie bywa tak, że czasem chłopiec kocha chłopca, a dziewczynka dziewczynkę, ale nie mi w tym nic złego- takie życie.

I w tym całym rozgardiaszu podwórkowym, w tej całej walce o władzę i przywództwo plącze się mały Dominik. Z zachwytem obserwuje zjeżdżające na ślizgawce dzieci, włazi na drabinki podpatrując resztę towarzystwa, dzieli się swoimi zabawkami, pokazuje dzieciom z ekscytacją lecący samolot. Za mały  jeszcze na te personalne rozgrywki, na razie bacznie się przygląda. Gdzie zajmie miejsce? Czy będzie prowodyrem czy popychadlem? Czy będzie zalotnikiem czy nieśmiałym chłopaczkiem z sąsiedztwa? Czas pokaże gdzie zaprowadzi go piaskownica.