1. Cud nad Białką!!!
Pierwszy raz od kilku miesięcy zdarzyło
mi się przespać caaaaałe 6 godzin!
Bez wstawania na siku z pęcherzem
przepełnionym do granic i panicznymi myślami, że zleję się po drodze.
Bez nocnego wstawania na karmienie i
obawami, że w półśnie niosąc dziecko do salonu przywalę nim o futrynę.
Po takiej nocy człowiek się czuje jak
nowonarodzony, jest siła, jest moc, można wszystko, nawet usmażyć naleśniki!!!
2. Żeby nie było tak słodko, powyższy
cud to efekt popołudniowo- wieczornych krzyków, popierdywania i ogólnego
niezadowolenia z niesprawiedliwości świata, które Mikołaj wyrażał w sposób
niezwykle aktywny.
Na tyle, że matka traciła cierpliwość, a
psy łączyły się w bólu wyjąc razem z dzieckiem.
Sodoma i Gomora, do momentu gdy nie
wrócił Ojciec Jedyny.
Nagle nastała cisza.
Ręce, które leczą, nowa twarz, nowe
możliwości.
Jak widać ten człowiek ma właściwości
kojące działające nie tylko na mnie.
Co prawda efekt nowości po jakimś czasie
przestał działać i Mikołaj przypomniał sobie, że ma głos, ale ten moment
głuchej, galaktycznej ciszy- bezcenne!
3. Na okoliczność modernizacji
instalacji ciepłowniczej, zgodnie z zasadą musi być gorzej, żeby było lepiej,
na kilka dni wyłączyli nam ciepłą wodę.
Całe szczęście jest alternatywa
wykąpania się w innym domostwie, tudzież hartowania ciała i ducha pod zimnym
strumieniem.
Ponieważ posiadam długi włos, mycie
głowy wydało mi się najbardziej problematyczne w zaistniałych okolicznościach.
Ojciec jedyny stwierdził, że wcale tak
być nie musi.
Wystarczy do sedesowego baczka nalać
trochę szamponu, włożyć głowę do kibla, a przy dobrych wiatrach wir wody jeszcze
mi umodeluje koczka.
Taka usługa fryzjerska na miarę
inflacyjnego deficytu.
4. Żyjemy z Mikołajem w symbiozie- ja
chudnę, on przybiera. Rośnie wszerz i wzdłuż, zaokrągla się, fałdkuje.
Ojciec Jedyny zwie go pieszczotliwie
pulpetem.
Dominik usłyszawszy nową ksywkę, wziął
telefon i udaje, że dzwoni: Halo!!! Pudliszki??? Pulpet wam uciekł!!!
5. Ten moment, gdy wydaje Ci się, że
dziecko zasnęło na amen w pacierzu, wykorzystujesz okazję i siadasz na klopa,
zamyślasz się o niebieskich migdałach, i nagle w kulminacyjnym momencie
słyszysz krzyk.
Czekasz chwilę, licząc na to, że to
tylko zły sen.
Ale nie, płacz się potęguje.
I stajesz przed pytaniem- czy
kontynuować czy się zrywać.
A jeśli się zrywać, to czy jesteś gotowa
na wszystkie konsekwencje tej decyzji?
6. Pierwszy raz ugotowałam pomidorową z
pomidorów. Zaprawdę powiadam Wam- macierzyństwo zmienia człowieka.
7. Stuknął właśnie piąty tydzień.
Quo vadis Młody Człowieku?