Który to już z kolei, nie zliczę. Leniwy sobotni poranek z jajecznicą na spółkę. Domek coś ogląda, po domu roznosi się zapach smażonej cebulki, kiełbaski, do tego trzy wiejskie jaja. Żółciutka jajecznica ląduje na wielkim talerzu z kromkami pysznego chleba z masłem. Zasiadamy. Zaczyna się sobotnia biesiada poranna. Kawa. Mleko koniecznie w Kubku Fajnego Chłopaka. Pomidory z solą. Opowiadamy sobie sny. Planujemy dzień. Niby takie nic, ale przecież aż takie Coś. Śniadanie z synem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz