wtorek, 12 lipca 2016

Wiśniowy sad

Dni umykają w zastraszającym tempie. Uciekają chwile, wspomnienia. Gdy sięgam do postów sprzed lat, nagle odżywają zapomniane momenty małego życia. Właśnie po to pisałam: żeby zatrzymać się na chwilę, przemyśleć, zamknąć w kilku słowach intensywność przeżyć, by potem z nich czerpać. Postanawiam wrócić. Bo Dominik rośnie i przeżywa życie, z którego mało może potem pamiętać. A szkoda. Bo zmienia się, dorośleje, rozsiewa uroki dzieciństwa. A ja mądrzeję, zachwycam się, starzeję. I warto!

Dominik zmienia się fizycznie i psychicznie. Doznaje nowych emocji, poznaje coraz więcej świata, rozkminia coraz trudniejsze zagadnienia. To zachęciło mnie do przeczytania poleconej przez koleżankę książki o wychowywaniu chłopców. Jest tam o tym, że mama jest ważna i miłość, czułość, którą daje chłopcu jest nie do przecenienia. Ale w życiu chłopca potrzebne są też męskie autorytety. To Ci mężczyźni pokazują mu życie, uczą męskich zachowań, szacunku do siebie i kobiet, wartości. Ale to też nauka "mocowania" się ze sobą, trudnej, szorstkiej, męskiej miłości i przyjaźni. Coś, co czasem wydaje mi się zbyt szorstkie, gdy przyglądam się relacjom Domka z tatą. A co, jak się okazuje, hartuje chłopca na dalsze lata życiowej walki.

Wiedziona instynktem postanowiłam porozmawiać o tym ze swoim tatą. Poprosiłam go, by był dla Domka takim przewodnikiem, autorytetem, by wprowadzał go w męski świat, bo mam wrażenie, że mój mały synek coraz bardziej tego potrzebuje. A któż mógłby być lepszym wodzem, niż dziadek, który żadnej pracy się nie boi, potrafi zrobić budkę dla ptaków i zasiać zboże, pozwoli "pojeździć" autem, zrobi minecraftową siekierkę i pozwoli wnukowi (wbrew obawom córki) wleźć na najwyższy stopień drabiny by Domek mógł sięgnąć najdojrzalszych wiśni?



A potem złapała nas burza.  I siedzieliśmy w aucie pod blokiem obserwując w strugach deszczu pioruny przecinające niespokojne niebo. A młody mężczyzna stwierdził filozoficznie, że "burza to piękne zjawisko".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz