No właśnie! Przeglądając szatę swego bloga natknęłam się na "sekcję" Czytanki 2009 i przeraziło mnie to, co zobaczyłam. Wydawało mi się, że jak urodziłam Domka to mój stan czytelnictwa upadł poniżej dopuszczalnego poziomu. Byłam w błędzie. Rok 2009 był chyba najmniej "zaczytanym" rokiem w historii mego życia (pomijając lata 1-5, gdy jeszcze nie umiałam sklecić litery do litery). I może nie tyle czasu, co chęci mi brak. I gdy już się zbliży ta chwila, że za moment będę mogła zasiąść wygodnie na kanapie, otworzyć książkę i zatopić się w fabule, coś mnie nagle odrywa od tej chwili, rozkojarza, myśli odpływają w niebezpieczne rejony.
Rok 2009 niełaskawy był dla prozy. I to chyba właśnie z braku możliwości długiego skupienia się powędrowałam w stronę poezji. Ale choć krótsza to forma, wcale nie mniej przez to treściwa, czego zresztą próbowałam kilkakrotnie dowieść na tym właśnie blogu. Nie mniej jednak, mam nadzieję, że w tym roku nadrobię zaległości, choćby po to, by zawstydzić Turbodymomena :)
Rok 2009 niełaskawy był dla prozy. I to chyba właśnie z braku możliwości długiego skupienia się powędrowałam w stronę poezji. Ale choć krótsza to forma, wcale nie mniej przez to treściwa, czego zresztą próbowałam kilkakrotnie dowieść na tym właśnie blogu. Nie mniej jednak, mam nadzieję, że w tym roku nadrobię zaległości, choćby po to, by zawstydzić Turbodymomena :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz