poniedziałek, 1 marca 2010

Muzycznie

O ludzie! Już marzec! Kiedy, gdzie, jak? Nie było mnie tu dwa tygodnie. Bo ponuro było, bo było źle. Ale jest już lepiej. Nowy początek? Czy tak się da? Oby. Trzeba wysiłku, trzeba kompromisów, zaangażowania.
A ja już mam nową płytę Poluzjantów! Od dni kilku, ale dopiero dzisiaj udało mi się wrzucić ją w samochodowy odtwarzacz. I już śpiewał mi z rana Kuba Badach o miłości, o tym, że świat gna za szybko i że za wiele mamy niepotrzebnych gratów, które zamiast uczuć wypełniają nam życie. Miło, przyjemnie, może nie tak odkrywczo i świeżo jak na pierwszej płycie sprzed lat dziesięciu, ale w Poluzjantowym stylu tak wyczekiwanym. 
Pozycja obowiązkowa.
Liczę, że wkrótce zjawią się na koncercie w Białymstoku.

2 komentarze:

  1. Luty krótki, u mnie też minął strasznie szybko, ale może to i lepiej, bliżej do wiosny.
    Nowy początek? Zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Poluzjantow dorzucam w tym tygodniu The Element of Freedom Alici Keys. Jeśli chodzi o luty, to ostatni dzień tego paskudnego miesiąca był tragiczny emocjonalnie. Zostałem całkowicie zmiażdżony.

    OdpowiedzUsuń