piątek, 19 października 2007

Klony nigdy nie zawodzą. W październikową jesień wpadają w szał żółci poprzetykanej purpurą. Na tle smutnych, nagich współbratymców z innych gatunków, wyglądają jak banda kolorowych hippisów wykpiwających zasady rządzące światem. Bo kto to widział, żeby w te płaczliwe dni tak bezczelnie świecić sobie złotem i szeleścić na wiatr?
...
Wybory. Wszędzie i o każdej porze. A ja uprawiam przedwyborczą ciszę. Tylko zastanawiam się, czy Gretkowska w polityce będzie tak samo odważna, jak w swoich książkach (nota bene z zachwytem zawsze czytam, co naskrobie). A czy Tusk, inaczej niż przed dwoma laty, będzie potrafił odłożyć na bok swoje ambicje przy tworzeniu koalicji? I zadecyduje chyba impuls przed urną, bo nie chce mi się roztrząsać spraw nie z tego świata. Moje małe Życie jest jednak bardziej zajmujące niż Największa polityka.

2 komentarze:

  1. Atak klonów. I to jest piękne, że przeciwstawiają się wszelkim regułom. No i są (nie obrażając klonów) trochę jesienią jak Nelli. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach ta Nelly! Żeb jeszcze umiela po polskiemu gawaryc ...

    OdpowiedzUsuń