środa, 25 czerwca 2008

Czyżby męża mego dopadł tzw. "instynkt gniazda"? Nie mogę uwierzyć, że kończy ciągnące się od miesięcy niedoróbki po remoncie, porządkuje swoje przepastne zbiory płyt, pozbywa się niepotrzebnych rzeczy. Początkowo myslałam, że ten słomiany zapał wygaśnie tak szybko jak się zaczął, a tymczasem widzę, że wszystko jednak zostanie doprowadzone do końca. Oczekiwanie na dziecko stało się bardziej dyscyplinujące niż moje wielomiesięczne utyskiwania. W ten oto sposób, jeszcze nienarodzony, a już nasz potomek wychowuje sobie rodziców.
.
Wiosna- lato w rozkwicie. Moje koszulki stają się za krótkie. Pożeram kilogramy słodkich, czerwonych czereśni. Niezmiennie kojarzą mi się z wakacjami i beztroską "nicnierobienia". Funduję sobie namiastkę młodości- 7 zł za kg. Całkiem niedrogo za smak błogich wspomnień. Czyżbym popadała w melancholię? Tak, ale tylko chwilowo, bo tempo życia nie pozwala mi teraz na zagłębianie się w siebie. Czytam pobieżnie, siłuję się z lekturami- zbyt wiele rzeczy mnie rozprasza. Trawię jeszcze informacje ze szkoły rodzenia- mało tego- śnią mi się! Szaleństwo ciąży nade mną ciąży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz