czwartek, 11 grudnia 2008

W co się bawić?

Podczas dzisiejszego spaceru (albo raczej marszu, bo zauważyłam, że chodzę znacznie szybciej niż przeciętny spacerowicz), zauważyłam na parkowej alejce narysowaną kredą strzałeczkę. Kilka kroków dalej pojawiła się następna, potem kolejna, potem koperta z napisem "szukaj". A już myślałam, że gra w "podchody" umarła śmiercią naturalną wraz z dzieciństwem późno komunistycznej dzieciarni. I tak się zastanowiłam, w co dzisiaj bawią się dzieci?
.
Moje podstawówkowe życie to nieustanne "skakanie w gumę", jazda na rowerze czy podchody właśnie, nie zapominając o nieśmiertelnej grze w klasy z jej setkami odmian. Potrafiliśmy godzinami oblegiwać ławkę grając w "coś pobliżu na literę..." albo "pomidora". Ach, i jeszcze ciągłe poszukiwanie odpowiednich baz z moim klasowym przyjacielem P. No i oczywiście założony z A. KMD czyli Klub Młodych Detektywów (niech Wal spyta A. o co chodziło :) ), zainspirowany chyba lekturą powieści Adama Bahdaja "Uwaga! Czarny parasol". Słuchało się Magdy Fronczewskiej nucąc pod nosem "Myszka, myszka...", albo "Laleczka, z saskiej porcelany..." (to chyba wtedy zaczynała się moja przygoda ze śpiewaniem), po raz setny przebierało się Barbie (na punkcie której zresztą do dzisiaj mam bzika, o czym piszę tutaj), a w soboty oglądało 5-10-15. Uwielbiałam też zuchowe zbiórki; pamiętam że z dumą nosiłam mundurek.
.
A jakie rozrywki będzie miał Dominik? Czy jego dzieciństwo XXI wieku, naznaczone postępem technicznym i dostępnością wszelkich dóbr, nie będzie ubogie w wyobraźnię na rzecz kolorowych, nowoczesnych zabawek? Zdaje się, że wiele jest w naszych rękach, wszak to rodzice są dla dziecka pierwszym wzorcem. Mam więc nadzieję, że uda nam się kiedyś namówić Dominika na podchody.
.
A jakie zabawy Wy pamiętacie z dzieciństwa?

6 komentarzy:

  1. Oprócz tego wszystkiego, co wymieniłaś ja jeszcze bawiłam się w Indian - nie wiem, czy to wpływ książek Karola Maya, czy tego, że w moim otoczeniu jakoś zawsze było więcej chłopców niż dziewczynek. Twarz w barwach wojennych i łażenie po drzewach - to chyba najlepiej oddaje mnie z dzieciństwa. ;) Potem nadszedł taki czas, że zamieniłam wojenne malunki na szminkę podbieraną mamie i zakochałam się w Barbie. Uwielbiałam ja czesać i przebierać, a kiedy nudziła mi się zabawa, to chowałam ja do specjalnego pudełka aż do następnego razu.

    Jeśli chodzi o współczesne dzieciaki, to ja bliższy kontakt mam tylko z trzylatkiem mojej siostry, ale on przywraca mi wiarę w dziecięcy gust. ;) Mimi uwielbia samochodziki, samoloty i wszystko co się rusza albo wydaje dźwięki (niestety kot też spełnia te wymagania;)), ale hitem jest drewniany tukan na kółkach, którego się popycha przed sobą trzymając za patyk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obejrzałem całą trylogię Ojca chrzestnego.
    Świetny film, ale moim zdaniem 3 część nie trzyma klimatu i w ogóle jest nieporozumieniem.
    Widziałaś wszystkie 3?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Bordo!
    Oczywiście, że widziałam wszystkie trzy. Po pierwszej nie da się zatrzymać. Ale muszę się z Tobą zgodzić co do tej ostatniej części. Niewątpliwie jednak zachęciło mnie to do przeczytania książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem właśnie w trakcie książki... Jest chyba lepsza niż film. Bardzo polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brat dostał książkę od mikołaja. Oczywiście sprytny mikołaj ma zamiar przeczytać ją zaraz po bracie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja doskonale wiem o co chodziło z tym klubem. To historia, którą poznałem jako jedną z pierwszych. Widać dla obu panien była ważną częścią ich życia.

    OdpowiedzUsuń