czwartek, 2 września 2010

Biurowa koegzystencja

Podczas całego dzisiejszego dnia w naszych pracowniczych obowiązkach towarzyszyła nam mucha. Późnoletnia mucha, która nie zdążyła umrzeć przed zapowiadającymi jesień ulewami, i zaczaiła się sprytnie w naszym biurze. Mucha zwykle  źle się kojarzy- drażni swoim lataniem, upierdliwym bzykaniem nie daje spać, a poza tym, jak to było w piosence kabaretu "Potem"- "mucha to jest zwierzę głupie co siada na kupie". I z tym wszystkim każdy się zgodzi, ale nasza mucha biurowa to okaz wyjątkowy. 

Nie wiem czy w swoim życiu zaliczyła jakąś kupę, ale jeśli nawet tak, to zapewne usiadła tak, żeby innym koleżankom nie przeszkadzać. A po czym to wnioskuję? Już wyjaśniam- nasza mucha lata od monitora do monitora, grzeje odnóża przesiadując na ekranie, ale ... (tu fakt świadczący o niezwykłości tego danego osobnika) nasza mucha siada tylko w lewym bądź prawym górnym rogu ekranu. Zapewne nauczona doświadczeniem, usadawia się tak, aby nie przeszkadzać właścicielowi monitorowi, dzięki czemu nie naraża się na uporczywe zgonienia czy też próby morderstwa.

2 komentarze:

  1. Ja niestety muchy morduję. Jest to jedyne stworzenie żywe które potrafi mnie zirytować na tyle swoim natrętnym towarzystwem że dzieje się to niemal bezwiednie. Ale tylko gdy znajdzie się
    wyżej wymieniona na moim terenie czyli w kuchni, a na dodatek próbuje skorzystać z mojego kubka na herbatę. Podobno dużo taka mucha nie wypije - ale mój kubek jest mój i wara jej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasz mucha, muszę szczerze powiedzieć, zaczęła nas irytować. Fruwa, denerwuje, zaczyna być coraz bardziej natrętna. Ale czekamy na jej naturalną śmierć- humanitarnie :)

    OdpowiedzUsuń