poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Po prozie całkowicie współczesnej, i co tu dużo mówić, niezbyt ambitnej, przyszedł czas na odrobienie lekcji z klasyki i sięgnięcie po coś znaczniej bardziej wymagającego. Wielkie tomiszcze ozdobnie oprawionej "Anny Kareniny" (następnej książki podkradzionej z maminej biblioteczki), wyjęte wreszcie po latach z kartonu i przełożone na półkę, wyglądało tak zachęcająco, że pewnego wieczoru sięgnęłam po nie z nieukrywaną rozkoszą. Jak zwykle przy tego typu dziełach znalazłam swoją zakładkę, bo zaczęta książka, ze względu pewnie na moją ówczesną niedojrzałość emocjonalną, została porzucona po przeczytaniu zaledwie kilku rozdziałów. Nie zniechęcona jednak poprzednim niepowodzeniem, zabrałam się ochoczo do lektury.
.
Istnieje anegdota, często przytaczana przez samego Lwa Tołstoja, że pewnego dnia szukając w swojej bibliotece czegoś do poczytania, sięgnął po pierwszą z brzegu książkę. Lektura tak go pochłonęła, że ocknął się dopiero późnym wieczorem, a zerkając na tytuł, zauważył, że czytał właśnie napisaną przez siebie przed laty "Annę Kareninę". I chyba lepszej rekomendacji nie potrzeba. Choć pozwolę sobie na napisanie kilku swoich refleksji.
.
Przede wszystkim nie należy traktować "Anny Kareniny" jako typowego romansu, co często się zdarza, a jest ogromnym nadużyciem. Książka ta jest bowiem przede wszystkim szeroką i niezwykle ciekawą opowieścią o ówczesnej Rosji, a rzecz dzieje się w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Dość powiedzieć, że zachęcona niezwykle barwnymi opisami ówczesnego społeczeństwa, sięgnęłam po książki historyczne, by więcej dowiedzieć się o przemianach, które wówczas w Rosji następowały. A działo się wiele, bo reformy cara Aleksandra II zainicjowały zmianę stosunków społecznych, co dla ówczesnej arystokracji rosyjskiej, ale przede wszystkim chłopstwa, miało doniosłe znaczenie. W tle więc nieszczęśliwej historii miłosnej Anny Kareniny i Aleksego Wrońskiego dzieją się rzeczy nie mniej zajmujące niz dramat głównych bohaterów powieści.
.
Drugim niezwykle ciekawym wątkiem jest związek niemniej ważnych postaci dramatu, Kitty Szczerbackiej i Konstantego Lewina, których szczęśliwa miłość jest nie tylko kontrastem dla zawiłego i dramatycznego uczucia tytułowej Kareniny i Wrońskiego. Wzorem dla postaci Konstantego Lewina był bowiem sam Lew Tołstoj. Nie tylko włożył w usta bohatera swoje przekonania, ale wzorował jego życie i związek na swoim.
.
"Anna Karenina" to lektura niezwykle zajmująca, a wręcz absorbująca, bowiem uważny i ciekawski czytelnik potraktuje to jako przyczynek do dalszych studiów nad tym niezmiernie ciekawym okresem historycznym. Mnie w każdym razie zainteresowała na tyle, by sięgnąć po dalszą lekturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz