poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Właśnie wróciłam ze spaceru po wiosennym, rozświetlonym smugami słońcem parku. Wysokie drzewa upstrzone szmerem zieleni, pąkami gotowymi na jedno zawołanie wiosny wybuchnąć soczystą, świeżą zielenią, rozbrzmiewają ptasimi trelami. Maleństwo zapewne usnęło ukojone tą sielanką, a ja zatopiłam się w dobrych myślach, którym zdecydowanie sprzyja taka wędrówka.
.
Ale to mi przypomniało również wczorajszy spacer-dokument, którego reżyserem był Jan Holoubek. Dwaj przyjaciele- Gustaw Holoubek i Tadeusz Konwicki, wyruszają na spacer po jesiennym, mokrym lesie. Ciepło ubrani dwaj artyści, dwaj starsi panowie w jesieni swego życia, wędrują powoli, zgarbieni po leśnych ścieżkach. Przysiadają na powalonym konarze, łapią oddech, a w międzyczasie rozmawiają. Ale cóż to jest za rozmowa! Jaka piękna polszczyzna, jaka mądrość w tych wesołych anegdotach, ale i smutnych rozważaniach o rzeczach ostatecznych. Tak potrafią rozprawiać tylko niezwykle doświadczeni i bogaci wewnętrznie ludzie. Przypominając swoje życie, stojąc na krawędzi, z "czyhającą za plecami kostuchą", Holoubek mówi, że nie wierzy w śmierć. Nie wierzy, bo z jednej strony się jej lęka, a z drugiej, wszyscy jego najbliżsi, którzy już odeszli z tego świata, nie wydają mu się umarłymi, bo ciągle żyją w jego wyobraźni. Piękne, głębokie rozważania o istocie życia, aktorstwa, sztuki, o dzisiejszych czasach i pragnieniach młodych ludzi. Polecam na TVP Kultura. Może jeszcze powtórzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz